piątek, 30 maja 2014

Od Martiny- Jak dołączyłam

Pewnego dnia pokłóciłam się z rodzicami i przeprowadziła do babci. Jednak nie było tak kolorowo jak myślałam, strasznie mi się budziło. Postanowiłam że przejdę się i obejrzeć tereny Madrytu. Babcia miała domek na łące nie daleko był las i jezioro. Tak więc poszłam w stronę lasu. Nagle coś przebiegło przed moimi nogami. Przestraszyłam się i cofnęłam. Nagle przede mną stanął koń. Zaczął wierzgać nogami. Zrobiłam jeszcze dwa kroki do tyłu i próbowałam go uspokoić. W końcu przestał. Podeszłam wolno do niego i powiedziałam

- Spokojnie nie zrobię ci krzywdy. Jesteś śliczny,albo śliczna.

Koń się uspokoił na dobre. Swobodnie go pogłaskałam i Postanowiłam pokazać babci.

Gdy byłam przy domku zawołałam babcię ta wyszła i zapytała

- Skąd ty masz tego konia?

- Znalazłam, był w lesie. Jest trochę dziki ale udało mi się go uspokoić.

Babcia podeszła bliżej

- Od zawsze miałaś rękę do zwierząt.

- Babciu , ty się na tym znasz to jest ogier czy klacz?

- Z pewnością klacz.

Potem babcia mi opowiedziała że gdzieś tu jest akademia jeździecka. Postanowiłam tam iść gdy dotarłam zobaczyłam konie i ludzi. Oczywiście przy szlam z moją klaczą którą nazwałam Róża.

- Dzień dobry. Czy, mogę się zapisać. ?

- Tak, oczywiście.

Od teraz tu jestem i będę się uczyć z Różą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz