środa, 11 czerwca 2014

Od Kai CD Dawida

Szłam przytulona do Dawida. Z tego co wynikło po dzisiejszym wieczorze uświadomiłam sobie że mam tylko jego i Kemi. Postanowiłam ze nie chcę mieć już kontaktu z rodzicami. Po tym jak doszliśmy na piękną górę z widokiem na cały Madryt Dawid położył koc na ziemi i usiedliśmy. Noc była piękna, taka gwieździsta choć nie potrafiłam się nią cieszyć. Cały czas myślałam o Fede, o moich rodzicach i całej tej sprawie.
-Co cię tak okropnie gryzie?-zapytał czule Dawid obejmując mnie.
-Przecież i tak nie chcesz tego słuchać-powiedziałam patrząc w ziemię.
-Ależ chcę... Ja cię naprawdę kocham i chcę cię wspierać w takich trudnych chwilach-powiedział Dawid i pocałował mnie. Wzruszyłam się trochę i do oczu napłynęły mi łzy. Po 10 minutach opowiadania o tym wszystkim już bardzo płakałam. Gdy skończyłam opowiadać Dawid...


<Dawid??>

Od Dawida CD Kai

- Dziękuje. - Przytuliłem ją. - Jestem szczęśliwy z tego, że jesteśmy razem. 
- Ja też. 
- Domyślam się. 
Chwyciłem Kaje za rękę i poszliśmy na górę.

<Kaja?>>

sobota, 7 czerwca 2014

Od Kai CD Dawida

-Nic takiego....Po prostu przyznał się do czegoś co bardzo boli... I tyle-popatrzyłam na Dawida próbując wymusić uśmiech. Dawid mnie przytulił i pocałował w czoło.
-To co idziemy na dół... Na twoją imprezę?-zapytał.
-Wiesz..Jakoś nie mam już ochoty na świętowanie czegokolwiek.
-Mam super pomysł...Weź swoją gitarę i zejdź tam pod drzewo za 10 minut-powiedział i wybiegł z mojego pokoju. Po 10 min. wyszłam z akademii i poszłam pod tamto drzewo a tam siedział Dawid z kawałkiem tortu i jednym balonem.
-Jeju jakie to piękne-powiedziałam i usiadłam koło Dawida.


<Dawid??>

Od Dawida CD Kai

- Ja ciebie też. To twoje urodziny, musisz się bawić. Co ci Fede powiedział? 
<Kaja?>

środa, 4 czerwca 2014

Od Mery

Gdy odstawiłam konia do boksu, postanowiłam obejrzeć rejony blisko stadniny. Ładna okolica. Strasznie powiewa nudą... Jak ja nie lubię nudy. Grrr... -.- Nie ma co robić, zajęcia zaczynają się w przyszłym tygodniu. Znając życie po tym jak powiedziałam Kai kilka słów (dla mnie to one były normalne, nie jakieś wygarnięcie) pójdzie i porozpowiada jaka to ja jestem. A uwierzą kochanej i miłej Kai, a nie jakiemuś rozwydrzonemu dziecku -.- Nie moja wina, że jestem szczera! Mam oszukiwać ludzi, żeby im było lepiej?! Nie ze mną te numery... No ale trudno. Nie pójdę przeprosić, bo nie mam za co. Za dużo tych przemyśleń... Ogólnie za dużo myślę, ale wróćmy do rzeczywistości. Oczywiście niezdarna Mery musiała na coś wpaść, ale cicho. Nic się nie stało. Polacy nic się nie stało xD Wspominałam, że jestem w połowie Polką? Moja „mama” jest Polką. 
Idziemy dalej, dalej, dalej... aż nagle słyszę słowa tak dobrze znanej mi piosenki, którą nikt mi nigdy nie śpiewał. Sto lat, sto lat... Ktoś ma pewnie urodziny (błyskotliwa ja xD). I znów będą „uśmiechy”, prezenty, przytulaski, ciasta, torty i takie inne bzdety. Nie lubię tego wszystkiego. No ale podchodzę dalej i widzę... no kogo widzę?... Kaję! Będąc wspaniałą koleżanką idę w jej kierunku. Gdy już nikt jej nie życzył „Sto lat kochana! Niech się spełnią twoje marzenia! Ale Ty już stara jesteś! I pamiętaj, że zawsze będziemy się przyjaźnić! Kocham Cię! <3” itp., podeszłam. Genialna mina Kai ( coś w stylu WTF?! xD). Przytulam (o ile to można nazwać przytuleniem), mówię „Najlepszego” i odchodzę, zostawiając osłupiałą Kaję samą...

Od Martiny

Byłam z Różą na łące. Tam poćwiczyłam z nią, umiała wszystko prefekt! Potem galopem biegłam na Róży, była najszybsza. Nauczycielka gdy zobaczyła pochwaliła. Poszłam do Kaji. 
- Hej masz dzisiaj urodziny? 


<Kaja?>

Od Mery CD Kai

- Mów sobie co chcesz. Ja tam swoje wiem. Powiedziałabym Ci coś, ale jeszcze byś się poskarżyła, a ja nie chcę stąd wylecieć za jak to wszyscy mówią „moją niewyparzoną jadaczkę” - zaczęłam, nie żebym była zazdrosna, tylko po prostu znałam ludzi, którzy uważali się za najlepszych i trochę to mnie irytowało -.- 
- … 
- Teraz mowę odebrało? Dobra, nieważne... Ja jadę. 
- Ale, ale – zaczęła się jąkać Kaja 
- Myślałam, że się zaprzyjaźnimy, ale z przechwalającymi się nie zadaje, no może czasami. Pa... - odjechałam, a odwracając się dostrzegłam jej zdziwiony wyraz twarzy 
„No i kolejny wróg” - pomyślałam... 

<Kaja?> 

Od Kai CD Fede

Pobiegłam i zamknęłam się w pokoju. Byłam zszokowana. Szybko drżącymi rękoma zadzwoniłam do rodziców i wszystko im powiedziałam.
-Kaju... My nie chcieliśmy żebyś się dowiedziała.... Ech... Tak Federico to twój brat-słuchałam tych słów i stałam patrząc w pusty pokój. Nagle cały mój świat legnął w gruzach.
-Nie!-krzyknęłam i rzuciłam telefonem  w okno aż szyba się rozbiła. Pobiegłam do łazienki...Wzięłam żyletkę... Wiem że teraz niektórzy sobie pomyślą że "O matko dowiedziała się że ma brata i co? Chcę się zabić? Głupia małolata" Ale ci ludzie nie rozumieją że okazuje się że ludzie których kochało się przez całe życie i ufało bezgranicznie oszukiwali cię przez ten cały czas. Już miałam zacząć się ciąć kiedy do mojego pokoju wbiegł Dawid ( Mery nie było ). Usiadł koło mnie i przytulił. Wyciągnął mi żyletkę z ręki po czym   odsunął rękaw i powiedział
-A teraz tnij mnie tyle razy ile zrobiłabyś to samej sobie.
-Nie mogę-powiedziałam płacząc.
-Dlaczego?
-Bo ja za bardzo cię kocham..

<Dawid??>

Od Fede- Czas wyjawić sekret

Dzisiaj są urodziny Kai. Mojej...siostry. Ona nic o tym nie wie. Nic. Zostałem zaproszony na jej imprezę urodzinową. Bawiliśmy się świetnie ale w końcu poprosiłem ją na rozmowę w cztery oczy.
-Kaja.. Muszę ci coś powiedzieć...-powiedziałem.
-To wal-powiedziała.
-A więc ja... Ja jestem twoim bratem. Kaja stała i patrzyła na mnie nic nie mówiąc Była przerażona. -Kaja nie bój się-powiedziałem i złapałem ją za ramię.
-Nie...Nie...To nie może być prawda...Nie!-mówiła płacząc. W końcu wybiegła z imprezy. Gdy Dawid to zauważył pobiegł za nią ale jeszcze do mnie podszedł i szybko zagroził
-Coś ty jej powiedział co?! jeśli to przez ciebie płacze to zabije!


<Kaja??>

Od Dawida CD Kai

- Znam- Złapałem ją za rękę. - Dzisiaj twoje urodziny. Będziemy się wszyscy świetnie bawić. 
- Na ja myślę. 
- Cieszę się, że jesteśmy razem. - Uśmiechnąłem się 
- To ja idę 
- Ja też, muszę iść do Lakiego 
- Pa 
<Kaja?>

Ok Kai CD Mery

Nie mogłam dłużej powstrzymać śmiechu. Nagle wybuchłam. Zaczęłam się tak potwornie śmiać że prawie NAPRAWDĘ spadłam z konia.
-Z czego się tak śmiejesz?-zapytała.
-Ale cię wkręciłam! Myślisz że ja naprawdę tak wolno galopuje? Albo że tak spadam z konia? Ja najpierw zagalopowałam i czekałam aż mnie wyprzedzisz i zaczęłyśmy iść stępem.
-No oczywiście... Nie umiesz się pogodzić z przegraną?
-Ja?! To choć staniemy do wyścigu?
-Proszę bardzo-powiedziała pewnie. Jechałyśmy 100 m i bez problemu wyprzedziłam Mery.
-No i co??


<Mery???>

wtorek, 3 czerwca 2014

Od Mery CG Kai

- To może galop? - jechałyśmy na oklep, koń Kai miał uzdę, a mój Carmel był bez niczego 
-No... No... No dobrze... - odpowiedziała z niemrawą miną 
Z Carmelem świetnie współgraliśmy. W każdych zawodach w ujeżdżaniu zajmowaliśmy pierwsze miejsce. Szybko galopując popędziliśmy do przodu, zostawiając Kaję samą. Gdy już byłam na łące zatrzymałam Carmela i czekałam na moją towarzyszkę. Widziałam, że nie była zachwycona. Zauważyłam w jej oczach nutkę strachu? Chyba tak. Gdy już dojeżdżała nagle się przechyliła i spadła. 
- Wszystko ok? - spytałam 
- Tak, tak... Nie jestem najlepsza w tym... 
- Każdy jest lepszy w czymś innym. 
- No racja. - powiedziała ze skwaszoną miną 
- Świetnie jeździsz – pochwaliła mnie, wsiadając na konia 
- Dzięki. Może już wrócimy? 


<Kaja?>

Od Kaji CD Dawida

-Czy ja coś do ciebie czuję-zapytałam.
-No tak... Wiesz jak coś to ja cię do niczego nie zmuszam.. Ja chcę żebyś była szczęśliwa i tyle..-powiedział i opuścił głowę. Ja przysunęłam się do niego , objęłam za szyję i pocałowałam ( dal osób które nie wiedzą w usta ;) )
-I co? Znasz już chyba odpowiedź-powiedziałam i uśmiechnęłam się.

<Dawid???>

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Od Dawid CD Kaji

- Kaja? 
- Przepraszam Dawid, ja nie chciałam. 
- Rozumiem, ale, czy odpowiedz mi szczerze na pytanie. 
- No... No dobrze. 
Wiedziałem że Kaja się waha, ale musiałem zadać jej pytanie. 
- Czy ty, coś do mnie czujesz?? 
<Kaja???>

niedziela, 1 czerwca 2014

MAMY WAŻNE OGŁOSZENIE!!!

Kaja White będzie miała za 3 dni 18 urodziny!! W środę odbędzie się impreza urodzinowa i każdy z uczniów i uczennic musi napisać jakiś post dotyczący imprezy!

sobota, 31 maja 2014

Od Martiny

Wstałam wcześnie rano około piątej. W piżamie wyszłam na dwór, poszłam do Róży sprawdzić jak się ma. 
- Witaj Różo. 
Koń radośnie pokiwał głową. 
- IDE, potem do ciebie wrócę. 
Oddaliłam się od Róży. 
Znów zasnęłam. Gdy wstałam zobaczyłam na telefonie że ktoś do mnie dzwonił pięć razy. 
Od dzwoniłam w telefonie ukazał się kobiecy głos. 
- Halo? 
- Martina? 
- Tak, kto mówi? 
- Twoja mama. Wróć do nas. Proszę. Mamy dla ciebie niespodziankę. Coś o czym mażyłaś. 
- Mamo, ja... A w ogóle co to? 
- Zobaczysz tylko wróć. 
- Rozłączyła się. - Powiedziałam do siebie. 
Westchnęłam i byłam załamana.



Od Kaji CD Dawida

Gdy podeszłam Dawid przestał śpiewać. Siedział chicho pod drzewem a była już około 1 w nocy... Udawał że mnie nie widzi. Usiadłam koło niego.. Blisko.
-Dawid... Dlaczego przestałeś?
-Bo tak-odpowiedział.
-Dawid...Ale to było piękne... A umiesz grać na gitarze?
-Może-odpowiedział. Ja szybko wstałam i pobiegłam do pokoju po moją gitarę.Gdy pobiegłam z powrotem do Dawida nadal siedział cicho pod drzewem.
-Proszę cię... Zagraj i zaśpiewaj... Dla mnie-powiedziałam i podałam mu gitarę.
-Ale to tylko i wyłącznie dla ciebie... Tylko nie mów nic nikomu dobrze?
-Obiecuję-powiedziałam i spojrzałam mu głęboko w oczy. On zaczął  grać i zaśpiewał tą piosenkę
Na zawsze
Gdy skończył łzy napłynęły mi do oczu. To było takie piękne. Nagle to był taki odruch. Przytuliłam Dawida i pocałowałam w policzek

<Dawid?? Jakie wrażenia? :D?

Od Dawida CD Kaji

- No ładnie 
- Dzięki. 
Nagle Laki stanął a Kaja nie zdążyła złapać go, szybko podbiegłem i w ostatnim momencie złapałem Kaje w ręce . 
- Nic ci nie jest Kaja? 
- Nie. Jest dobrze. 
- Mówiłem że Laki jest... 
- Wiem, mówiłeś. 
Postawiłem ją. Robiło się późno, poszliśmy na pieszo prowadząc konie. Gdy byliśmy w akademii Kaja poszła do pokoju. Ja wyszedłem jeszcze na dwór i zaśpiewałem piosenkę. Ale nie zauważyłem że podchodzi Kaja 


<Kaja??>

Od Kaji CD Mery

-To może poskaczemy?-zapytałam.
-Ok... A przeszkody to skąd weźmiesz???
-A więc idź szukaj wielkich kamieni-powiedziałam. Po 20 minutach mieliśmy przeszkody już około 220- 230 cm wysokości.
-To kto pierwszy?-zapytała.
-Ja bym chciała-uśmiechnęłam się i zagalopowałam. Kemi jak zwykle przyleciała nad przeszkodą. Carmel troszkę zachaczył tylną nogą ( ale wiecie to kuc który w kłębie ma 140 cm a Kemi ma 190 no to ;) ).
-Ładnie skacze-powiedziała Mery.
-To utalentowany skoczek, ona jest idealna we wsystkim-powiedziałam i poklepałam ją po szyi.
-Skromna to ty jesteś tak bardzo że aż wcale-zaśmiała się.
-To co jedziemy do lasu???


<Mery???>

Od Mery CD Kaji

- Jak chcesz... - Co Ty taka niepewna? Boisz się czy co? - Mery się niczego nie boi! - wykrzyknęłam i zrobiłam pozę „Supermena” - Nawet pająków? - spytała Kaja dławiąc się śmiechem - To, że Ty się boisz nie znaczy, że ja też. - Wcale się ich nie boję – podniosłą ręce w geście obronnym - Tam jest pająk! - wykrzyknęłam i pokazałam palcem jakieś drzewko - Aaaa! Gdzie! Ratunku! Pomocy! - Kaja zaczęła niemiłosiernie piszczeć - W ogóle się ich nie boisz? - zapytałam rozbawiona - No może troszkę – odpowiedziała speszona dziewczyna - Troszkę? - spytałam pokazując palcami coś w tym stylu: = - No boję się... Pływamy? - zapytała lekko zniecierpliwiona - Bez spin. Mówiłam, że denerwuję ludzi szybciej niż, by ktoś pomyślał. - Dobra, dobra – po ty słowach Kaja zakłusowała przed siebie, wprost do wody - Idziesz czy będziesz tak tam stać!? - No już... - nie minęła chwila, a byłam koło niej, uwielbiałam zabawę w wodzie. Carmel zawsze się cieszył, a gdy Carmel się cieszył to i ja się cieszyłam. Mówię, że zwierzęta są gorsze niż ludzie. A to nieprawda. Tylko przy moim koniu byłam sobą. To on odkrył prawdziwą Mery. Może nie wyglądam jak te słynne „bad girl”, ale charakterek to ja se mam. Jak każdy noszę maskę. Nikt jeszcze nie dotarł do mnie tak, nikomu nie zaufałam, żeby coś o sobie powiedzieć. Zaufanie zdobywa się latami, a tym bardziej u mnie. Chociaż kto wie, może Kaja stanie się kimś ważnym, może będzie moją przyjaciółkę, albo chociaż koleżanką. Nasze przywitanie do najlepszych nie należało, ale może z biegiem czasu coś się zmieni. A słowa krytyki mam gdzieś, temu nic nie zrobiłam jak mnie obraziła. Kaja jest moim przeciwieństwem, ale może temu się zaprzyjaźnimy. - Ej! - zaczęła mi machać przed oczami Kaja – Co jest? - Yyy... Nic, nic... Zamyśliłam się... Co teraz robimy? <Kaja?>

Od Kaji CD Dawida

-No spoko-powiedziałam.-To idź po swojego konia bo mój już jest gotowy.
-Dobra... ale jedziemy na oklep?
-No a jak inaczej?-zapytałam i zaśmiałam się.
-Dobra... To może pławienie koni?
-To idę się przebrać w takim razie-odpowiedziałam i poszłam do pokoju gdzie zastałam Mery.
-Patrzyłam przez okno! Kto to? Fajny-powiedziała.
-Weź się kurde..... To kolega...-odpowiedziałam i poszłam do garderoby.
-Czyli wolny jeszcze?-zapytała wstając z łóżka.
-A ja wiem? Ja go znam od 20 minut może-krzyknęłam z garderoby. Przebrałam się w krótkie spodenki i zmieniłam koszulkę. Wróciłam do stajni i zastałam już tam gotowego Dawida.
-Fajnie wyglądasz-powiedział.
-Dziękuje-odpowiedziałam i wsiadłam na Kemi. Kemi podjechała przed konia Dawida i już miała kopnąć ale uspokoiłam ją.
-Nie lubi innych koni?-zapytał.
-Ona nikogo nie lubi... oprócz mnie... Mnie to kocha i ufa bezgranicznie-powiedziałam i poklepałam ją.
-A umie sztuczki w takim razie jak ci tak ufa?
-Wszystko potrafi... Chodź wyjedziemy na jakąś polanę to ci pokaże-powiedziałam i wyjechaliśmy. Cały czas galopowałam. Uwielbiam wiatr we włosach. Dawid jechał zaraz za mną. W końcu wjechaiśmy na otwartą przestrzeń.
- To pokazuj-powiedział i odjechał troszkę dalej.
Na początek ładnie stanęliśmy sobie tak podobnie dęba:
Później położyła się ładnie, ja zsiadłam a ona usiadła i zrobiła jeszcze kilka sztuczek ( podała cześć, ukłoniła sie itp. )

-I co podobało się?
-No oczywiście! Jesteś niesamowita!-powiedział.
-Dzięki... O tam jest jezioro jedziemy-powiedziałam i pokłusowałam do jeziora. Zaraz za mną jechał Dawid, Kemi ładnie wgalopowała do jeziorka lecz Laki zaraz przed stanął dęba. Dawid ponieważ nie był przygotowany spadł.
-Dawid! Wszystko dobrze?!-krzyknęłam schodząc z Kemi. Podbiegłam do Dawid i pomogłam mu wstać.
-Wszystko dobrze... Dzięki-powiedział i uśmiechnął się patrząc mi w oczy.
-Proszę bardzo powiedziałam-przez chwile staliśmy tak i patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc. W końcu przerwałam tą ciszę-Czy  on zawsze bał się wody?
-Nie... On kochał wodę-powiedział.
-To ja spróbuję-powiedziałam i usiadłam na Lakiego. Był cały zdenerwowany. 
-Nie wiem czy ci się uda....-powiedział.-On nie słucha ludzi których nie zn...-Ale Dawid nie dokończył kiedy ładnie wkłusowałam do jeziorka na Lakim.


<Dawid???>


piątek, 30 maja 2014

Od Dawida

Szedłem z moim koniem aż wziął go stajenny, śpieszyło mi się by zobaczyć pokój Szedłem za szybko i trafiłem w jakąś dziewczynę. 
- Przepraszam... Strasznie przepraszam- Powiedziałem 
- Nie szkodzi. 
- Kaja tak? 
- Tak. A ty? 
- Dawid. 
- Miło mi. Gdzie się tak śpieszysz? 
- Eeee, do pokoju, ale pokój może zaczekać. Chcesz iść na spacer? 
<Kaja?>

NARESZCIE POWITAJMY NOWEGO UCZNIA!

DAWID KWIATKOWSKI, 18 LAT

Od Kaji CD Mery

Czyszczę sobie spokojnie Kemi kiedy tu nagle podchodzi jakaś dziewczyna.
-Co to za koń?-pyta.
-A nie widzisz?-syknęłam. Nie lubię jak ktoś przerywa mój spokój.
-A co pytać się nie można?!
-Dla twojej wiadomości to jest paint horse z imieniem Kematian.
-Fajny ogierek-powiedziała.
-To jest klacz! A jak się nie znasz to idiotko się nie wypowiadaj!-krzyknęłam jej prosto w twarz. Nagle z kieszeni wypadły mi klucze
-Ej ty będziesz ze mną w pokoju??-zapytała.
-Najwidoczniej...
-To chociaż pokaż mi okolicę-powiedziała i wzięła swojego konia.
-To jedziemy.-powiedziałam i usiadłam na oklep.
-Ale to tak na oklep?-zapytała.
-A co boisz się?
-Nie, oczywiście że nie-odpowiedziała i wsiadła.Po kilku godzinnej przejażce uznałam że jest nawet fajna. Świetnie się razem bawiłyśmy.
-To co pławimy konie?-zapytałam widząc jeziorko.

<Mery??>

Od Martiny CD Fede

- Wiesz że ja też. Już wiem! 
- Znsz to miejsce? 
- Tak, pewnie. Niedaleko jest dom mojej babci. Tu znalazłam Róże. 
Różyczka pokiwała głową na tak. - We dwóch jest zawsze raźniej - Dodałam. 
- A wiesz w którą stronę do Akademii? 
- Wydaje mi się że wiem. Pojedźmy tędy. - Wskazałam w prawą stronę gdzie była ścieżka która prowadziła przez łąkę. 
<Fede??>

Od Fede CD Martiny

-Ej ale wiesz że my się zgubiliśmy?-zapytałem.
-A no tak!
-To chodź weźmiemy konie... I pojedziemy.
-No... no dobrze-powiedziała niechętnie Martina. Wzięliśmy konie i pojechaliśmy.Na początek stępem ale gdy wjechaliśmy na otwartą przestrzeń zapytałem.
-To może galop?
-A musimy?-zapytała patrząc w ziemię.
-No ale czemu nie?-uśmiechnąłem się.
-Bo od tego upadku... No bo ja... No bo ja Fede, ja się boję.
-Dobrze, nic nie szkodzi.-powiedziałem i podjechałem do Martiny żeby ją przytulić
- To może kłusem?-zapytała.
-Ok-odpowiedziałem i pokłusowaliśmy. W końcu dojechaliśmy do takiego lasu.-Kojarzysz to miejsce? Bo ja chyba tak.


<Martina???>

Od Mery

Dali mi klucz i powiedzieli numer pokój, a reszta radź sobie sama. Przynajmniej mają tu windę. Wspominałam, że nienawidzę chodzić po schodach? To strasznie męczące -.- W końcu znalazłam swój pokój. Wchodzę (pokoje otwiera się kartami! xD) do pokoju a tam nie ma nikogo. Może to i lepiej. Walizka! Ktoś tu będzie mieszkał. Super! Czujecie ten sarkazm -.- Po rozpakowaniu się udałam się na dwór. Prawie weszłam w łajno, ale to nic xD Nie ma żywej duszy na polu! Żywej! Jak to się dzieje. 30 stopni na polu, pełno ludu (w końcu akademia) a tu taka niespodzianka. Nie, żebym chciała z kimś gadać, po prostu lubię obczajać ludzi xD Przechodzę na drugą stronę stajni, aż nagle...


<Ktoś dokończy?>

Od Martiny CD Fede

Łza mi poleciała a nawet nie jedna, uśmiechnęłam się i powiedziałam 
- Tak, tak che być twoją dziewczyną. 
Obejrzałam się do tyłu a za nami stały konie, które radośnie rżały i wierzgały. 
- One chyba też się cieszą- Powiedziałam 
- Na to wygląda. 
- Która godzina? 
- Jest 13.30. 
- Chyba czas wracać do akademii. 


<Fede????>

Pierwsza para!

 W NASZEJ AKADEMII JEST PIERWSZA PARA!
GRATULUJEMY I ŻYCZYMY SZCZĘŚCIA!!

MARTINA I FEDERICO!


Od Fede CD Martiny

-Dzięki-powiedziałem.
-Dobra to ja już pójdę spać-powiedziała i poszła się położyć. Ja zostałem jeszcze przez chwilę przy ognisku, później je zgasiłem i poszedłem doglądnąć koni. Spały ale na mój widok podniosły głowy. Wróciłem do jaskini i tez się położyłem. Rano jak wstałem Martina już siedziała i coś sobie śpiewała
-No nareszcie ty śpiochu-zaśmiała się Martina.
-Martina, moglibyśmy się przejść?
-Pewnie-powiedziała i zabrałem ją nad takie jeziorko gdzie rosły kwiaty wiśni i akórat kwitnęły. Usiedliśmy i zacząłem jej znowu śpiewać i grać znowu piosenkę tylko dla niej. Cały czas patrzyłem jej w oczy i po piosence  chwyciłem ją za ręce i powiedziałem
-Martina ja zakochałem się pierwszy raz na poważnie. Ja zakochałem się w tobie. Czy zostaniesz moją dziewczyną???-zapytałem i wręczyłem jej piękny bukiet kwiatów.


<Martina??>

od Martiny CD Fede

Uśmiechnęłam się i poczułam że serce mi szybciej bije. 
- Fede to jest takie słodkie. 
Podeszłam bliżej Federica i przytuliłam go. 
<Federico??> 

Od Fede CD Martiny

-No... no-zarumieniłem się.
-No?-uśmiechnęła się patrząc na mnie.
-No... tak

<Martina??>

Od Martiny CD Fede

- Federico, to jest piękne. Ale mam jedno pytanie. 
- Jakie? 
- Czy ta piosenka, czy ona jest dla mnie ? 
<Federico?>

Od Fede-CD Martiny

-Martina no bo wiesz.... My chyba...
-My chyba co?-zapytała.
-My chyba się zgubiliśmy a jest 1 w nocy!
-I co teraz?
-Po pierwsze trzeba skąbinować zagrodę dla koni.-powiedziałem spokojnie.
-No dobrze... Poszukajmy czegoś.-Po godzinie znaleźliśmy jakieś miejsce ogrodzone powalonymi pniami a obok była duża jaskinia.
-Chyba będziemy musieli spać w jaskini-powiedziałem gdy zaprowadziliśmy już konie.
-No chyba..
-Rozpalę ognisko... idź do jaskini i poczekaj aż nazbieram patyków.-powiedziałem a Martina poszła. Gdy miałem już pełne ręce patyków wróciłem do jaskini i rozpaliłem ognisko. Usiadłem koło niej
-Zimno mi trochę-powiedziała bo miała bluzkę bez ramiączek i krótkie spodenki.
-Masz-powiedziałem i okryłem ją moją bluzą.
-Dzięki-uśmiechnęła się zaraz później wyciągnąłem gitarę i zacząłem grać i śpiewać dla niej.. Śpiewałem o miłości ponieważ poczułem coś do Martiny

<Martina????>

Od Martiny CD Federica

Przebudziłam się  i zobaczyłam wodę oraz Federica 
- Ała, ale boli. 
- Dość mocno oberwałaś. 
- Wiem, robi się ciemno. Chodźmy już. 
- Dobrze. 
Federico pomógł mi wstać. 
- Kurde, jak my dojdziemy? Jeszcze z końmi? 
<Federico?>

Od Mery- Jak dołączyłam

W końcu wolność! Jestem w Madrycie! No może uwielbiałam LA, ale Madryt, to co innego. No może od początku zacznijmy. Jestem Mary Tail i pochodzę z LA. Uwolniłam się od rodziców! Niby tacy zapracowani, czasu dla dziecka (jedynaczki!), a tu proszę. Nie pozwalają jeździć na koniach! Nie mogą zrozumieć, że to moja pasja, moje życie, bez koni to jak bez tlenu nie mogę żyć! Grrr... No ale nic... Jestem z Carmel'em w Madrycie, zaczynam wszystko od początku. Bez rodziców, bez ich narzekania i ogólnie. Nie było mi tak trudno opuszczać LA, może przez to, że nie miałam "przyjaciół". Koń mi wystarczył i wystarcza. Właśnie przekraczam progi akademii. Carmel został zabrany przez stajennego. Jak ja nie lubię jak ktoś dotyka mojego konia -.- Może w końcu kogoś poznam? Chociaż nie sądzę, żeby ktoś zniósł mój charakter...

Od Fede CD Martiny

-Ja jeżdżę na deskorolce i gram na gitarze-uśmiechnąłem się.
-Śliczny ten twój arab.
-Dziękuje... Kocham go nad życie...To jedyna istota która mnie rozumie...
-A twoi rodzice? Rodzina?
-Nie mam rodziny, ja jestem z domu dziecka... Znaczy że podobno jakaś Kaja White co tutaj chodzi to moja siostra.-westchnąłem.
-Kaja?? Ja byłam z nią w pokoju! Póki nie doszła jakaś tam Mery...
-No nic..-powiedziałem i nagle zauważyłem przed sobą wielką kłodę.-Skaczemy?
-Dobrze.. Ty pierwszy-uśmiechnęła się Martina. Po jej słowach zacząłem jechać szybkim galop przed siebie. Lubiłem adrenalinę a zwłaszcza że kłoda miała jakieś 2 metry. Bez najmniejszych problemów Prince "przeleciał" nad przeszkodą.
-Teraz ty!-krzyknąłem do Martiny zza kłody.
-Już jadę!-odpowiedziała i zaczęła galopować. Troszkę wolniej ale galop to galop. Też ładnie przeskoczyła.
-Ładnie-pochwaliłem ją.
-Dzięki ty też-odpowiedziała i nagle nasze konie postawiły uszy do góry. Prince się niczego nie bał ale Róża zaczęła przestępować z nogi na nogę i nerwowo poruszać uszami.-Spokojnie-powiedziała łagodnie Martina lecz nagle zza krzaków wyskoczył łoś. Prince tylko dziwnie na niego patrzył, lecz Róża spanikowała. Stanęła dęba 1 raz, potem 2 Martina cały czas się trzymała lecz za trzecim razem spadła ale jej noga utknęła w strzemieniu. Już po chwili Róża zaczęła cwałować przed siebie na oślep ciągnąc za sobą Martinę.
-Martina!!-krzyknąłem i popędziłem Prince'a jak najszybszym galopem za Różą. Dopiero po 10 minutach pościgu udało mi się złapać wodze Róży. Zatrzymałem ją i zszedłem z Prince'a. Podszedłem do Martiny. Leżała cała zakrwawiona z nogą nadal w  strzemieniu.
-Martina!-powiedziałem ale ona się nie ruszała. Posadziłem ją na Różę i prowadziłem do pobliskiego źródełka. Tam ochlapałem ją lekko wodą. Usiadłem razem z nią w cieniu i pilnowałem żeby nie straciła pulsu. Po kilku godzinach gdy była już noc obudziła się.


<Martina?>

Powitajmy nową uczennicę!!

Mery Tail, 17 lat!!


Od Martiny CD Fede

 Tak, pewnie. Może weźmiemy ze sobą konie i pojeździmy?- Powiedziałam wskazując na stajnię. 
- Ok. 
Poszliśmy do stajni po konie. Wsiadłam na Róże a Federico na swojego konia. Po chwili jechaliśmy już po łące. 
- Co lubisz robić? - Zapytał Federico. 
- Ja, lubię śpiewać zazwyczaj komponuje piosenki, ale bardziej jeżdżę konno lub tresuje psy. A ty czym się interesujesz? 
<Federico?>

Od Federico-Jak dołączyłem

Pewnego dnia w domu dziecka siedziałem na fotelu kiedy podeszła nasza opiekunka i zawołała wszystkich. Gdy wszyscy się zebrali krzyknęła
-A więc macie szansę wydostać się z domu dziecka ponieważ w Hiszpanii otwarto kilka różnych akademii z internatem. Akademia sportów zimowych, sztuki, muzyki i jazdy konnej- wszyscy zaczęli się do niej pchać o zapis tylko ja siedziałem spokojnie. Gdy wszyscy odeszli krzyknęła jeszcze raz
-NIKT SIĘ NIE ZAPISAŁ DO JAZDY KONNEJ!!! SĄ WOLNE MIEJSCA!!
-Ja bym chciał się zapisać-powiedziałem i wszyscy zaczęli mnie obgadywać. Nauczycielka też dziwnie na mnie popatrzyła lecz w końcu powiedziała
-No dobrze, jutro polecisz do Madrytu-po tych słowach pobiegłem do pokoju się spakować. Po kilku minutach zapukał dyrektor Domu Dziecka.
-Słuchaj mam sprawę do ciebie...
-Tak?-zapytałem.
-W tej akademii mieszka bardzo bliska ci osoba... Twoja siostra- Gdy dyrektor to wypowiedział stanąłem jak wryty. Przez całe życie byłem święcie przekonany że nie mam rodziny a tu proszę SIOSTRA.
-Jak się nazywa?!-krzyknąłem.
-Kaja White.
-Ale ona ma inne nazwisko...
-Wiem, twoi rodzice tak chcieli... Oni nie chcą cię znać...
-A Kaja też?
-Nie wiem... ona nic o tobie nie wie.
-Dobrze-odpowiedziałem i spakowałem się do końca. Z samego rana poleciałem razem z moim koniem. Dostałem go od domu dziecka na 14 urodziny. Od tego czasu nie dostałem ani jednego prezentu bo wykorzystałem limit pieniędzy. Gdy doleciałem stajenny wziął konia do stajni a mi pokazali mój pokój. Gdy wychodziłem z pokoju wpadłem na jakąś dziewczynę.
-Przepraszam cię... ja nie chciałem... Jestem Fede a ty?
-Martina-uśmiechnęła się dziewczyna.
-Mogłabyś pokazać ki okolice??

<Martina?>

Od Martiny- Jak dołączyłam

Pewnego dnia pokłóciłam się z rodzicami i przeprowadziła do babci. Jednak nie było tak kolorowo jak myślałam, strasznie mi się budziło. Postanowiłam że przejdę się i obejrzeć tereny Madrytu. Babcia miała domek na łące nie daleko był las i jezioro. Tak więc poszłam w stronę lasu. Nagle coś przebiegło przed moimi nogami. Przestraszyłam się i cofnęłam. Nagle przede mną stanął koń. Zaczął wierzgać nogami. Zrobiłam jeszcze dwa kroki do tyłu i próbowałam go uspokoić. W końcu przestał. Podeszłam wolno do niego i powiedziałam

- Spokojnie nie zrobię ci krzywdy. Jesteś śliczny,albo śliczna.

Koń się uspokoił na dobre. Swobodnie go pogłaskałam i Postanowiłam pokazać babci.

Gdy byłam przy domku zawołałam babcię ta wyszła i zapytała

- Skąd ty masz tego konia?

- Znalazłam, był w lesie. Jest trochę dziki ale udało mi się go uspokoić.

Babcia podeszła bliżej

- Od zawsze miałaś rękę do zwierząt.

- Babciu , ty się na tym znasz to jest ogier czy klacz?

- Z pewnością klacz.

Potem babcia mi opowiedziała że gdzieś tu jest akademia jeździecka. Postanowiłam tam iść gdy dotarłam zobaczyłam konie i ludzi. Oczywiście przy szlam z moją klaczą którą nazwałam Róża.

- Dzień dobry. Czy, mogę się zapisać. ?

- Tak, oczywiście.

Od teraz tu jestem i będę się uczyć z Różą.

Powitajmy nową uczennicę!

Martina Massa 16 lat!

czwartek, 29 maja 2014

Powitanie

Witam wszystkich w akademii jeździeckiej w Madrycie! MYŚLĘ ŻE WSZYSCY BĘDĄ SIĘ TU ŚWIETNIE BAWIĆ!